Wpis 2019-07-11, 03:03
Gdyby chociaż przyśnił mi się jakiś piękny sen. Śnią mi się tylko koszmary.
Gdyby chociaż przyśnił mi się jakiś piękny sen. Śnią mi się tylko koszmary.
Gdyby chociaż przyśnił mi się jakiś piękny sen. Śnią mi się tylko koszmary.
No i cóż. Jakieś dwa dni temu widziałam ich razem nad zalewem... A już prawie był mi obojętny. Jechali razem na rowerach.. on w okularach przeciwsłonecznych, ona bez. Wydawała się nie zbyt ładna. Ale dla niego pewnie jest. Wczoraj byłam w kościele i na cmentarzu. Okazało się, że przy grobie mojej prababci leżą same osoby o jego nazwisku. Do 23 jeździłam z Olą, jej samochodem. Próbowałyśmy spotkać jakichś ludzi, ale wszędzie były pustki. Potem wróciłam i ryczałam. A dziś... Nic mi się nie chce. Tylko spać. Powinnam uczyć się do obrony. Nawet nie odebrałam wczoraj telefonu od promotora. Nie mam sił.
Nadal myślę w kategoriach "Ja wam pokażę".
Nie zbyt dojrzałe podejście do życia, ale przynajmniej się nie zabijam. Czy oni będą razem już na zawsze?
Może przynajmniej w Niebie będzie mój. Chyba nie.
Uwiłam dzisiaj wianek ze stokrotek. I to by było na tyle mojej produktywności.
Poza tym tata wreszcie wrócił. Z tego co słyszę, sporo pije... Jutro wyprowadzam się z tamtego mieszkania i muszę znaleźć nowe. Jakoś nie szukam... Nawet nie myślę na jaką pójdę magisterkę ani nie uczę się do obrony licencjatu. Niby są wakacje. Powinnam iść do pracy, ale boje się ludzi.
Myślę o G. Oni są razem, szczęśliwi... A ja nie mogę przestać o nim myśleć. Postanowiłam sobie ostatnio, że będę ćwiczyć i w ogóle.. że jeszcze zobaczy, co stracił. Ale nie wiem czy to ma sens, pewnie nie.